sobota, 1 listopada 2008

"Ky" jak Kretyni

Tak, tytuł notki nawiązuje do wielu z was. Jeśli juz sobie wyjaśniliśmy o co chodziło z tym jakże chwytliwym tytułem, przejdźmy do dzisiejszych buraków. Jako członek kameralnego zespołu, zastanawiałem się dogłębnie nad nazwą swojego band'u. Nie, nie jest proste. Wbrew pozorom jest to nie łatwiejsze niz utrzymanie równowagi i spójności wypowiedzi przez Aleksandra Kwaśniewskiego na ruskim wykładzie. Podczas infiltracji mojej głowy natknąłem się na mało ambitne nazwy. Komuś mogłyby one odpowiadać ale "Super Ultra Rozpier**lacze z Piekła Tarzający się w Zgniłej Krwi Antychrysta" czy "Kocham twoją mamę po godzinach wieczornych" nie przypadły mi do gustu. Niczym w poszukiwaniu Arki Przymierza wtargnąłem na Google. Wszystkie satanistyczno-aluzyjne nazwy zostały już pozajmowane przez skandynawskich psycholi z makijażem przekraczającym możliwości przeciętnej tapety z Castoramy. Zdesperowany, odłożyłem ową kwestię na czas późniejszy.

Trochę z innej patelni...Dzisiaj jest Wszystkich świętych(tak wiem, ze wiecie, ale nie wiedziałem jak rozpocząć ten durny akapit więc czacha w piach). Święto, jak świeto wydawałoby się. Niewiele osób zauważa, ze jest ono najbardziej ironicznym i kpiącym sobie z nas świętem. Jeździmy po grobach, odwiedzamy zmarłych, zapalamy świeczki i wracamy. Proste, nie? Widocznie nie. W dzień ten, kretyni uwazający się z rajdowców pokroju Kubicy czy Hołowczyca, rozwalają się w swoich rzekomo jak widać, bezpiecznych autach. Nie potrafię tego pojąć. Gdybym ja znajdował się w owym aucie to akurat w ten dzień jechałbym nieszybciej niz ciągnik traktorowy. Zabić się z braku ostrożności i wyczucia we Wszystkich świętych jest apogeum debilizmu. Oprócz śmierci, większą karą za takie nierozważne zachowanie jest sam ironiczny fakt dołączenia do swych bliskich w dniu w którym ich wspominamy.

Apeluję do was, jeśli planujecie powiesić swoją wątrobę na najblizszej gałęzi za zakrętem, nie róbcie tego dzisiaj, niedziela jeszcze przed wami!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No tak, zdecydowanie dowiedziałam się, co u Ciebie.
Nie lubię Wszystkich Świętych z innego powodu; nagle wszyscy przypominają sobie, że mają jakiegoś dziadka, wujka czy siostrę ciotki kuzynki znajomej... I jest wielka heca. Wszyscy lecą na cmentarze, ale od pierwszego jedenastego do pierwszego jedenastego wątpliwym jest, żeby wspiminali. Sama nie znam połowy ludzi, którym dziś paliłam znicz na grobie. Jak mam modlić się za ludzi, skroo nie wiem, jak żyli? A opowiadać nikt o nich nie chce, bo o zmarłych mówi się dobrze, albo wcale, a jeśli dobrze, to ze łzami, a to się źle kojarzy, więc jest mówienie źle i to się zapętla...
Dla mnie to jest ta ironia. I w ogóle nie rozumiem idei grzebania ciał. No tak, robakom też trzeba pomóc, ale ja nie chcę, żeby mnie coś zjadało. Uch.
A kapelę nazwijcie "dzieci ze szkoły jak dom" i wszyscy się ucieszą ^^