poniedziałek, 17 listopada 2008

Rewizja (Eko)Seksalogu

Jak wiecie nie pałam głębokim uczuciem do wszelkie maści wierzbogłowych ekologów ale staram się nie wyśmiewać ich totalnie, jednak żądzy tej czasami nie da się opanować, szczególnie czasami kiedy ekolodzy naruszają sferę seksualną... Czy to możliwe? Oczywiście jakiś zzieleniały pojeb ostatnio umieścił na swoim onetowym blogu "Dekalog Ekologicznego Seksu" a o to podpunkty i moje komentarze do nich, których nie mogłem się oprzeć:

Legenda:
Zielony - Zgniły ekokretyn
Czerwony - Pan i Władca czyli Ja, obrońca ścieków i industrializacji.

1. Gaś światło. Z łóżka można rozpocząć prawdziwą (R)ewolucję Energetyczną. Jeśli ktoś potrzebuje widoku swojego partnera, niech kocha się w dzień, logiczne prawda?

Więcej logiki można dopatrzeć się grzebiąc w uchu w "poszukiwaniu zaginionego wosku" niż w tym niepełnosprytnym rozumowaniu. Panie Eko, nieuprzejmie informuje, iż nie każdy opierd***a się cały dzień siedząc domu i znajdując sposoby jak uprzykrzyć życie innym. Nie mam równiez zamiaru trafiać po omacku bo wątpie, żeby drugiej osobie spodobało się przypadkowe wybicie oka.

2. Owoce miłości wolne od GMO (żywności modyfikowanej genetycznej). Uprawiający seks winni upewnić się, czy owoce spożywane jako afrodyzjak, są z ekologicznej plantacji, hodowane metodami naturalnymi, nie mają pestycydów i nie są transgeniczne.

Nie ma nic lepszego nie zapierniczać po całym województwie szukając zgniłych, małych, brzydkich, śmierdzących ekologicznych winogron niz wyjść do poblizszego Tesco i kupić piękną, pachnącą kiść. Rozróżnienie opłacalności obu alternatyw niepowinno sprawiać trudności przedszkolakowi. Tutaj jest inaczej...

3. Miłość za wszelką cenę? Prośba by zakochani wspierali przedsiębiorstwa produkujące oleje i mydła biodegradowalne i zapomnieli o ostrygach i owocach morza odławianych w nieograniczonych ilościach, przez co ich liczba maleje.

Chyba nie skorzystam z owej oferty jakoze nie przepadam za mydłem, którego właściwości czyszczące nie różniły by się od zasobów zwierzęcego wychodka. Zauwazylem równiez braki z lekcji przyrody; wszystko jest teoretycznie ograniczone ilościowo, praktycznie jednak tygodniowo rodzą się miliardy ton owoców morza i nawet gdyby nasza planeta byłaby wypełniona wyłącznie osobami pokroju Renaty Begger, jest to niemozliwe aby zabrakło tego typu jedzenia.

4. Recykling. W sypialni należy stosować zużyte już opakowania do przechowywania prezerwatyw, olejków, gadżetów itd.

...a dildo kupujmy na allegro. Nie zbyt wiele? Sugeruję stosowanie uzywanych prezerwatyw tak aby nie zaszkodzić naszemu środowisku. No chyba ze są one biodegradowalne wtedy pękają zanim otworzy się pudełko, ale przeciez są ekologiczne, ot co!

5. Używaj ekologicznych substancji smarujących. Nakazuje, używanie do wzajemnego smarowania się, substancji wykonanych na bazie wody, a nie ropy czy wazeliny, a w szale uniesień pamiętali, że nic tak nie podnieca jak pieszczoty ludzką śliną.

Zapewno, kazdy z nas marzy o byciu nasmarowanym łojem tapira z domieszką ekologicznego wyciągu z sekwoi. Każdy z nas pewnie również produkuje hektolitry śliny na minutę. Logiczne, prawda?

6. Bądź niewolnikiem namiętności, a nie ropy naftowej. Należy unikać gadżetów wykonanych z PCV, jest jedna z najbardziej toksycznych związków chemicznych. Lepiej użyć czegoś z lateksu, czy kauczuku.

Źle, źle, źle! Jaki kauczuk jaki lateks? W imię ochrony środowiska powinniśmy się owijać w płaty sojowej sałaty. Czyż to nie pociągający fetysz?

7. Oszczędzaj wodę na parze. Namawia do wspólnych kąpieli, wspólna woda i mydło. Dla 500 milionów osób dostęp do bieżącej wody jest luksusem, więc dziel luksus z partnerem.

Proponuje popaść w większą utopią i nalewać wodę raz na kwartę wieku. Takie pełnogrzybowe kąpiele są naprawdę efektywne w szczególności po powrocie z wycieczki po mokradłach. Warto jednak usunąć z wanny po kąpieli robactwo. Nawet jeśli lubimy nasączać się bagiennym gównem napewno nie spodoba nam się kiedy jakaś soczysta stonoga uczyni nasz przewód pokarmowy drugą Via Appią.

8. Wytrzymałe łóżko. Należy sprawdzić, czy stelaż pod materac został wyprodukowany z drewna posiadającego certyfikat Rady ds. Zarządzania Lasami. Wtedy mamy gwarancję, że nie jest z nielegalnego wyrębu, ten nasz materac.

Najbardziej idiotyczny punkt tego pseudodekalogu. Chciałbym ujrzeć minę mojego partnera kiedy przed seksem, podchodzę do łóżka i spławiam go twierdząc "Niestety łóżko pochodzi z najdroższego na świecie drewna Nowo Zelandzkiego i tym samym nie ma certyfikatu tutejszego leśniczego, musimy się pożegnać". Jeszcze jedno pytanie... ten nasz materac... od kiedy materac jest robiony z drewna?

9. Zielony seks. Do masażu używać olejki pochodzenia organicznego i nosić bieliznę z wyprodukowaną z włókien naturalnych.

Jeśli będę miał ochotę na Zielony seks umówię się z jakąś gorącą marsjanką, a tymczasem podziękuje za bieliznę z igieł sosny.

10. Czyń miłość nie wojnę. Hipisowsko znajome. Wyjaśniać?

Nie potrafię pojąć ostatniego przykazania, moze dlatego, ze nie zaznajamiam się z hipisami.

Link dla niedowiarków: http://kobieta-na-brzegu.blog.onet.pl/2,ID349098289,index.html

Według mnie był to ostateczny atak na wolność człowieka, nie istnieje już bardziej delikatna i wrażliwa dziedzina życia jak seksualność, chyba, że ekomłoty dowalą się do osób niepełnosprawnych każąc im zejść z wózków bo rozjerzdżają nimi niewidzialne mrówki. Pozostawiam was dzisiaj z refleksją "Czy ekolog to Homo Sapiens czy tez UFOl buszujący w polach zboza w Alabamie tworząc tajemnicze znaki?"


1 komentarz:

Dederka pisze...

Wiesz, kotuś, że prowadzę ekologiczny styl życia? :P (a przynajmniej się staram)
W każdym razie... Oboje panowie przesadzacie. A próbowałeś kiedyś któreś z jego albo swoich rad? :P
Trochę dystansu! :)